W dzisiejszych czasach coraz więcej dzieci gra w piłkę nożną. Uprawianie sportu zaczyna się już od najmłodszych lat. W Stanach Zjednoczonych wiele osiedli czy miasteczek organizuje nawet drużyny trzylatków. Rodzice zapisują do nich dzieci, nie pytając ich o zdanie. Dzieje się tak dlatego, że w wielu społecznościach zapisanie dziecka do drużyny juniorów jest ważnym wydarzeniem w życiu samych rodziców. Mecze są doskonałą okazją do spotkań, zawierania nowych znajomości i zaznaczenia swojego istnienia w lokalnej społeczności. Tymczasem rozentuzjazmowany tatuś, biegający z jednego końca boiska na drugi i rzucający komentarze pod adresem grających, może denerwować nie tylko własne dziecko, ale i resztę małych graczy. Rodzice wrzeszczący na zawodników, trenera i organizatorów meczu są dość powszechnym zjawiskiem. Niektóre dzieci dobrze radzą sobie z taką presją, ale inne, zwłaszcza młodsze, nie lubią atmosfery zaciętej rywalizacji. Dziecko ma dziś możliwość uprawiania wielu różnych sportów: piłka nożna, koszykówka, tenis. W takiej sytuacji zostaje tylko kilka tygodni w roku, w których nie ma żadnych sezonowych rozgrywek. Jeśli dziecko nie bierze w niczym udziału, rodzicom trudno zawierać i utrzymywać znajomości, gdyż wszyscy dorośli większość czasu spędzają na treningach i meczach swoich dzieci. Dlatego właśnie rodzice, nie zważając na niechęć malców, za wszelką cenę starają się dopasować do reszty społeczeństwa. Nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają dziecku krzywdę, i czasami dopiero po kilku latach terapii będzie ono w stanie bez lęku przyglądać się otaczającemu je światu. Nie zapisujmy go na siłę do drużyny sportowej. Poczekajmy, aż będzie do tego gotowe.