Niektórzy pomyślą: Przecież dziecko wcale nie musi wychowywać swych rodziców, gdyż posiadając dziecko automatycznie podporządkowujemy własne potrzeby potrzebom dziecka. Wyobrażenie to jest częścią propagowanego obecnie mitycznego etosu matki, w myśl którego zaspokajanie wszystkich dziecięcych potrzeb jest sprawą o najwyższym priorytecie. W książce tej w różnych miejscach zwrócono jus uwagę na fakt umykający uwadze piewców tego mitu: jedni osoba, chcąc sprostać wszystkim potrzebom małego dziecka staje się beznadziejnie przeciążona. Mimo to wiele kobie skłonnych jest realizować ów mit ofiarnie i z samozaparciem. Dla nich dopasowanie się do potrzeb potomstw; możliwe jest jedynie przy zrezygnowaniu z jakiejkolwiek wolności osobistej. Nie będziemy w tym miejscu roztrząsa czy to dobrze czy źle, gdyż jest to wyrazem własnego poglądu, zależnego zazwyczaj od osobistego nastawienia d< życia. Jeśli ktoś sądzi, że uszczęśliwi go wyłącznie dziecko kuchnia i piaskownica nie ma problemu. Co jedna’ z wieloma przeciążonymi matkami, nie znajdującymi szczęścia w nowej roli? One potrzebują wolności i przestrzeni by „prawidłowo” kochać dziecko, potrzebują też dystansu, by móc się rozkoszować bliskością.
Ile „rodzica” potrzebuje dziecko?
