Sprzężony z jedynym środkiem nacisku jaki stoi do dyspozycji dziecka czyli z płaczem powoduje, że rodzice dostosowują swój czas do potrzeb dziecka. Sprawę ułatwia, gdy dziecko w swych wymaganiach kieruje się „zegarem wewnętrznym”. Do takiego rytmu można się przystosować, nawet jeśli początkowo wydaje się dość niezwykły. Większość rodziców żyje więc (początkowo) w trzy- czterogodzinnym takcie. Najpóźniej po czterech godzinach brzuszek na powrót jest pusty i zaczyna doskwierać głód. Czas pomiędzy karmieniami nie należy jednak wyłącznie do rodziców, gdyż dziecko nie tylko chce być karmione chce być również zabawiane. Najbardziej tracą na tym drugorzędne, codzienne czynności, nie wiążące się z dzieckiem. Istnieje tylko jedno wyjście: naucz się ustanawiać priorytety! Pożegnaj się z myślą, że wszystko można wykonać idealnie. Lepiej mieć brudne szyby w oknach, niż dodatkowy stres z dzieckiem. Istnieją rodzice czy może lepiej byłoby powiedzieć: kobiety radzące sobie bez trudu ze wszystkimi obowiązkami. One nie potrzebują pomocy. Jednak dla wszystkich innych ważne jest zachowanie pewnej orientacji w schematach organizacyjnych: O Najwyższy priorytet mają potrzeby dziecka, a więc odżywianie, pielęgnacja oraz ciepło i czułość. One to narzucają pewien schemat dzienny. Trzeba jednak wiedzieć, że wzorzec taki nie musi być identyczny dla każdego dnia. Wprawdzie niektórzy eksperci są innego zdania, jednak wydaje się, że nawet małe dzieci wyuczyć można pewnego „rytmu”. Na przykład w nocy: nie czekaj aż dziecko obudzi się z głodu i będzie płakało, lecz obudź je na posiłek, nim sama położysz się do łóżka. Zyskasz dzięki temu choć parę godzin snu. Wzmacnia to nerwy, również na nadchodzący dzień.
,,Instynkt przetrwania”
