Jednak tak naprawdę tylko matki wiedzą jak nieporadnie się wtedy człowiek czuje. Po kilku nieprzespanych nocach, przy nie dającym się uspokoić dziecku cierpliwość zostaje poważnie nadszarpnięta i młoda matka jest bliska zwątpienia. Łzy nie są już wystarczającym wentylem bezpieczeństwa dla skumulowanej frustracji. Zaś kroplą, która przepełnia czarę jest wewnętrzna walka właśnie przeciwko tym negatywnym uczuciom. Wszak nie wolno wypaść z roli więc wściekłość i złość zostają stłumione. Po pewnym czasie wewnętrzne napięcie zaczyna lawinowo narastać. Niekiedy kiełkują podejrzenia, że dziecko robi to wszystko specjalnie, z premedytacją. Człowiek nie wie już w jaki sposób wybrnąć z sytuacji i odreagowywuje złość na dziecku. W takiej sytuacji dzieci bywają bardzo niedelikatnie wkładane do łóżeczka, bądź wrzeszczy się na nie bez powodu. Przywoływanie się do rozsądku niewiele pomaga złość pozostaje, a poczucie winy tylko ją potęguje. Kto nigdy nie nawrzeszczał na swoje dziecko, kto nie spojrzał na nie złym okiem, komu nigdy nie puściły nerwy, ten kompensuje swą złość koszmarami sennymi. Niektóre matki budzą się zlane potem i z przerażeniem myślą o przebytym śnie. W wielokrotnie opisywanych, klasycznych koszmarach dzieci wypadają z balkonu, wpadają do kanalizacji lub po prostu rozpływają się w powietrzu.
Jak dręczący może być płacz dziecka, wiedzą tylko rodzice
