Widzą bowiem zadbane panie, ubrane w kostiumy Chanel, popychające wózeczek cienistymi alejkami. Zmienianie brudnej pieluchy w jedwabnej bluzce, karmienie dziecka szpinakiem w top-makijażu, zmywanie brudnych garów ale z idealnie wymanikiurowanymi paznokciami. Ciekawe, do kogo te reklamy są adresowane, bowiem chyba każda młoda matka wie do jakiego stopnia rozmija się to z rzeczywistością. A jak wygląda rzeczywistość? Pośpieszny poranny prysznic, zamiast wieczornego wylegiwania się w wannie. Mycie układanie włosów tak, ale nie na co dzień. Mohairowy sweterek zostaje głęboko w szafie, jedwabna bluzka też. Na siebie zakładamy jakieś coś, czego nie szkoda zapaskudzić gdy dziecko uleje, zamiast szpilek adidasy, gdyż są lepsze dla pleców. Chanel Nr 5 zostaje zamieniony na Baby Nr 1: delikatna woń oliwki i pudru wypełnia całe mieszkanie i są to najukochańsze perfumy mamy. Cóż, dziecko zmienia wszystko. Czy jednak wszystko w dobrym kierunku?
Na widok super mamusiek z reklam, prawdziwe młode matki bledną z zazdrości
