Wraz z dzieckiem rodzi się nowy rodzaj miłości miłość macierzyńska i miłość ojcowska. Jest to jedno z tych uczuć, przed którymi nie ma ucieczki, z tych, które wydają się być wszechmocne. Wielka miłość, o jakiej wszyscy marzymy wielu rodziców dokładnie tego oczekuje po swoim dziecku. Kobiety wydają się być bardziej podatne na to zjawisko niż mężczyźni. One to często po pierwszych kłopotach, beznadziejnie zakochują się w swoim dziecku. Ono wypełnia je całkowicie, daje bliskość i ciepło, żąda bezpieczeństwa i stabilności. Przy pojawieniu się kłopotów partnerskich, ojcowie często postrzegani są jako „zło konieczne”, czy dodatkowe obciążenie. Ojcowie to nie tylko odciążenie przy pracy wokół dziecka to rozumie się samo przez się. Ich głównym zadaniem jest rola żywiciela i kobiety bardzo często zostawiają im za mało przestrzeni na wystarczające zaangażowanie się w dziecko. Jeśli mimo to uparcie dążą do ściślejszego związania się z maleństwem, matki zaczynają się niepokoić. Odczuwają to jako konkurowanie o miłość i względy dziecka. Być może z tego powodu niektórym parom rodzicielskim ciężko oddzielić miłość do dziecka od miłości do siebie. Są to dwa różne uczucia nie mające (prawie) nic ze sobą wspólnego. Wzajemny związek rodziców niestety zbyt często ogranicza się do wspólnego związku z dzieckiem. Czy jednak miłość rodzicielska musi rodzić się kosztem miłości partnerskiej?
Oczywiście nie. Jest to wszystko kwestią odgraniczenia, zaakceptowania i uznania. Odgraniczyć należy miłość rodzicielską od miłości partnerskiej, zaakceptować miłość do dziecka żywioną przez współmałżonka i uznać, że miłość do dziecka nie jest striitą, lecz wzbogaceniem życia.
Nowa miłość zabójcą związku?
